Moja dzisiejsza wizyta we Wrocławiu pogrążona była w zwałach śniegu. Do przeglądania metryk na wszelki wypadek wziąłem aparat fotograficzny, nie przewidując, że może się przyda do czegoś innego.
Moje pociągi (relacji Brzeg — Wrocław Główny — Brzeg) o dziwo jeździły bez opóźnień, czego o wrocławskich tramwajach powiedzieć już nie można. Więcej, przynajmniej rano koło dworca kolejowego tramwaje nie jeździły w ogóle. Zalegający i wciąż padający śnieg (przez noc przybyło go co najmniej 30 cm i nadal padało), najwyraźniej nie dość często usuwany przez pojawiające się z rzadka pługi, wykoleił kilka tramwajów w różnych miejscach we Wrocławiu. Jeden z nich właśnie usuwano, gdy przechodziłem obok:
Holowanie tramwaju blokującego torowisko koło dworca kolejowego
Właśnie kupiony bilet musiałem schować do portfela. Nietrudno przewidzieć, co zobaczyłem po przejściu w ulicę ks. H. Kołłątaja.
Kolejka tramwai stała na całej długości ulicy aż pod Galerię Dominikańską.
Podróżowanie pieszo w takich zaspach nie jest ani łatwe, ani przyjemne.
Ale czasem iść trzeba. Normalnie przejście kilkuset metrów zajmowałoby chwilę i nie wyróżniałoby się niczym szczególnym. Nie tym jednak razem.
O ile główne ulice musiały być w nocy lub wczesnym rankiem odśnieżane (co nie na długo się zdało przy ciągłych opadach), to boczne odśnieżyły się same — kołami samochodów i butami pieszych.
Doprawdy nie wiem, czym było poruszać się lepiej: pieszo, samochodem, tramwajem czy autobusem. Chyba lepiej było nie wychodzić z domu wcale. Cóż, najpierw musiałem do niego jeszcze wrócić, a wcześniej załatwić kilka spraw.
Najgorzej było, jeśli byłem pierwszą osobą, której do głowy przyszło pieszo przemierzać dany chodnik.
Przebijanie się przez taki śnieg może być męczące. Może gdzieś usiąść i odpocząć na chwilę?
Kaczkom wcale nie było lepiej.
Na szczęście w moim przechodzeniu nad śniegiem, przez śnieg i pod śniegiem, nie byłem sam.
The little button that turns this all into English ;-). However, Google makes an absurdly ridiculous translation… If you don’t speak Polish, just view the pictures of Wroclaw in the snow.
To sobie zrobiles wycieczke…
Zasypany ale piekny Wroclaw.
U nas tez duzo sniegu, radosc dla dzieci a dla nas…no coz pelne rece roboty przy odsniezaniu :)
Że też Cię Bóg pokarał wyborem terminu tej wyprawy.
A w archiwum cichutko, cieplutko. Czy udało się do niego dotrzeć?
Oj cieplutko :) Oczywiście, dotarłem, ale z mokrymi nogawkami i butami ;) Ale warto było. Mam za to akt pierwszego małżeństwa prapradziadka, który wcześniej przeoczyłem.
Nie zazdroszczę ludziom, którzy z drugiego końca Polski wybrali się na majowy weekend w sandałkach