Wrocław zwyciężony przez śnieg

Moja dzisiejsza wizyta we Wrocławiu pogrążona była w zwałach śniegu. Do przeglądania metryk na wszelki wypadek wziąłem aparat fotograficzny, nie przewidując, że może się przyda do czegoś innego.

Moje pociągi (relacji Brzeg — Wrocław Główny — Brzeg) o dziwo jeździły bez opóźnień, czego o wrocławskich tramwajach powiedzieć już nie można. Więcej, przynajmniej rano koło dworca kolejowego tramwaje nie jeździły w ogóle. Zalegający i wciąż padający śnieg (przez noc przybyło go co najmniej 30 cm i nadal padało), najwyraźniej nie dość często usuwany przez pojawiające się z rzadka pługi, wykoleił kilka tramwajów w różnych miejscach we Wrocławiu. Jeden z nich właśnie usuwano, gdy przechodziłem obok:

Holowanie tramwaju blokującego torowisko koło dworca kolejowego Holowanie tramwaju blokującego torowisko koło dworca kolejowego

Właśnie kupiony bilet musiałem schować do portfela. Nietrudno przewidzieć, co zobaczyłem po przejściu w ulicę ks. H. Kołłątaja.

Sznur tramwajów oczekujących na przepuszczenie

Sznur tramwajów oczekujących na przepuszczenie

DSCN9397

Kolejka tramwai stała na całej długości ulicy aż pod Galerię Dominikańską.

DSCN9398

Podróżowanie pieszo w takich zaspach nie jest ani łatwe, ani przyjemne.

Zatopiony w śniegu

Zatopiony w śniegu

Ulica Świdnicka w śniegu

Ulica Świdnicka w śniegu

Ale czasem iść trzeba. Normalnie przejście kilkuset metrów zajmowałoby chwilę i nie wyróżniałoby się niczym szczególnym. Nie tym jednak razem.

Kościół polskokatolicki św. Elżbiety

Kościół polskokatolicki św. Elżbiety

Plac między ulicami Szewską, Wita Stwosza, Łaciarską i św. Marii Magdaleny

Plac przy ul. Łaciarskiej

O ile główne ulice musiały być w nocy lub wczesnym rankiem odśnieżane (co nie na długo się zdało przy ciągłych opadach), to boczne odśnieżyły się same — kołami samochodów i butami pieszych.

Rowy wydrążone dla kół i nóg

Rowy wydrążone dla kół i nóg

Doprawdy nie wiem, czym było poruszać się lepiej: pieszo, samochodem, tramwajem czy autobusem. Chyba lepiej było nie wychodzić z domu wcale. Cóż, najpierw musiałem do niego jeszcze wrócić, a wcześniej załatwić kilka spraw.

Samochody pod śniegiem

Samochody pod śniegiem

Dobowy przyrost śniegu

Dobowy przyrost śniegu

Najgorzej było, jeśli byłem pierwszą osobą, której do głowy przyszło pieszo przemierzać dany chodnik.

Z prawej strony rozjeżdżona jezdnia. Tylko gdzie ten chodnik? Po lewej, cały przykryty śniegiem

Z prawej strony rozjeżdżona jezdnia. Tylko gdzie ten chodnik? Po lewej, cały przykryty śniegiem

Chodnik znaleziony, tylko jak do niego wskoczyć?!

Chodnik znaleziony, tylko jak do niego wskoczyć?!

Chodnikowy śnieżny tunel

Chodnikowy śnieżny tunel

Przebijanie się przez taki śnieg może być męczące. Może gdzieś usiąść i odpocząć na chwilę?

Ławki przykryte śniegiem

Ławki przykryte śniegiem

Nie, dziękuję, to ja jednak postoję...

Nie, dziękuję, to ja jednak postoję...

Kaczkom wcale nie było lepiej.

Zamarznięta fosa

Zamarznięta fosa

Na szczęście w moim przechodzeniu nad śniegiem, przez śnieg i pod śniegiem, nie byłem sam.

Pomnik „Przejścia”

Pomnik „Przejścia”

The little button that turns this all into English ;-). However, Google makes an absurdly ridiculous translation… If you don’t speak Polish, just view the pictures of Wroclaw in the snow.

4 Komentarzy

  1. Marcela

    To sobie zrobiles wycieczke…
    Zasypany ale piekny Wroclaw.
    U nas tez duzo sniegu, radosc dla dzieci a dla nas…no coz pelne rece roboty przy odsniezaniu :)

  2. AndrzejQ

    Że też Cię Bóg pokarał wyborem terminu tej wyprawy.
    A w archiwum cichutko, cieplutko. Czy udało się do niego dotrzeć?

    1. Maciej Róg

      Oj cieplutko :) Oczywiście, dotarłem, ale z mokrymi nogawkami i butami ;) Ale warto było. Mam za to akt pierwszego małżeństwa prapradziadka, który wcześniej przeoczyłem.

  3. AnkaO

    Nie zazdroszczę ludziom, którzy z drugiego końca Polski wybrali się na majowy weekend w sandałkach

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *