W kontekście odejścia Pana Krzysztofa Daukszewicza ze „Szkła kontaktowego” TVN24 po wpadce z Panem Piotrem Jaconiem, popełniłem takie przemyślenie…
Pan Krzysztof pomija właściwą Osobę w swoim żalu. To nie chodzi wcale o Pana Piotra, nie Jego powinien przepraszać. Tylko Jego Dziecko.
Moim okiem, teraz to już niestety sytuacje się od siebie oderwały, żyją własnym życiem… Obaj panowie przeżywają swoje traumy, każda nie jest fajna, nie stopniowałbym ich jednak, bo nie chodzi o zaprzeczenie mniejszej – większą, mimo różnic, dalej będą obie.
Obaj Panowie jako osoby publiczne (i rykoszetem Dziecko jednego z Nich!) doświadczają wielu publicznych i prywatnych komentarzy, milszych bardziej lub wcale. Taka natura mediów społecznościowych i internetu. Komentujemy. Nie jestem w tym niniejszym inny, też komentując…
Obyczajowe takie-niby-niewinne żarciki mogą trafić na uprzedmiotowionego bezpośredniego lub pośredniego adresata drwin (tu: bliskiego, który o przyszłość Dziecka zabiega). Takie faux-paux, wpadka. Można pochylić głowę, wycofać się, przeprosić, odpokutować, przerobić niezręczną złą sytuację na coś dobrego. Jeśli tylko starczy empatii.
Pan Krzysztof ponosi skutki swoich działań. Wcale nie twierdzę, że wszystkie komentarze są słuszne, zasłużone, adekwatne, sprawiedliwe, że żaden komentarz nie idzie za daleko. Niestety wystarczy poczytać.
Mimo omyłki, jednak mógł mieć na nią wpływ, mógł próbować jej zapobiec, a później naprawić, przekuć w dobre. Być może 99 razy się powstrzymał od palnięcia jakiejś (innej) głupoty, ale ten jeden raz się wymsknęło. Każdemu się może wymsknąć, ale nie każdy robi to za pieniądze przed milionami widzów. Dodam, że byłem jednym z nich, słyszałem tę feralną wypowiedź na żywo i (nie znając, co będzie dalej, nie widząc jeszcze reakcji Pana Piotra, to było kilka sekund) sam wiedziałem, że przekroczył granice. Dalszy bieg sytuacji nie jest dla mnie zaskoczeniem. Na każde swoje słowo, czy to pierwsze, czy przeprosiny, czy odejście z programu, Pan Krzysztof ma wpływ. Na kolejne słowa wciąż również.
Natomiast Dziecko Pana Piotra jednak niezbyt ma wpływ na płeć. Tę właściwą, odczuwaną. I tę wpisaną dawno temu w papierach. Takie jest. Niezgodność płci nie jest czymś, co ktoś sobie wymyślił i może się powstrzymać jak od palnięcia kolejnego faux-paux. Ewentualna wieloaspektowa tranzycja uzgadnia płeć, ale nie czyni każdej Nowej Pięknej Osoby herosem odpornym na docinki. Ani Jej Bliskich. Żarciki o codziennej zmianie płci (?!?) nie są żarcikami. I nie ma znaczenia, czy głupotę wali Pan Jarosław, czy Pan Krzysztof.
Wracając. Przykro mi, że traumy obu Panów będą się dalej rozwijały niezależnie od siebie. Tylko jednak Pan Krzysztof może je przerwać.
Pisząc „Dziecko”, nie odnoszę się do wieku ani płci. Najzwyczajniej nie interesowałem się, nie znam osobiście. Proszę mi wybaczyć, że teraz nie szukam po internecie, czy Syn, czy Córka.
Wątek dyskusyjny dla znajomych fb.com