Na poziomie dyskusji internetowych i na żywo, nie rozstrzygniemy wiążąco wątpliwości konstytucyjnych (obowiązywania lub nieobowiązywania jakichś norm prawnych) – ani – epidemiologicznych (istnienia lub nieistnienia jakichś zagrożeń, sensowności lub niecelowości jakichś metod walki, wobec pandemii zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 i chorobą COVID-19)…
Zgodnie z art. 228 ust. 3 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. (Dz. U. Nr 78, poz. 483, z 2001 r. Nr 28, poz. 319, z 2006 r. Nr 200, poz. 1471 oraz z 2009 r. Nr 114, poz. 946), zakres, w jakim mogą zostać ograniczone wolności i prawa człowieka i obywatela w czasie poszczególnych stanów nadzwyczajnych, określa ustawa. Niektórzy wywodzą z tego, że rozporządzeniem nie można ograniczyć wolności i praw człowieka i obywatela bez stanu nadzwyczajnego (którego nie ogłoszono).
Zgodnie z art. 178 Konstytucji, sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom.
Z jednej strony, nie wskazano tam rozporządzeń, z czego rzeczywiście, jedna z linii orzeczniczych wywodzi możliwość pominięcia przez sąd w orzekaniu potencjalnie niekonstytucyjnego rozporządzenia, mimo że zgodnie z art. 188 pkt 3 Konstytucji, o zgodności rozporządzeń z Konstytucją powinien orzekać Trybunał Konstytucyjny.
Z drugiej strony, w przepisie tym nie ma np. policjantów, konduktorów, lekarzy, obsługi w urzędach i sklepach czy pozostałych zawodów i Mieszkańców. Tylko osoby orzekające (np. o karach), w trakcie orzekania, mogą kierować się tym wyjątkiem. Pozostałe osoby mogą podjąć ryzyko i doprowadzić sprawę do sądu, odmawiając przyjęcia mandatu karnego.
Jednak nie wszyscy interpretują to w ten sposób, jako możliwość sądowego pominięcia chociażby niekonstytucyjnego rozporządzenia.
Ignorując rozporządzenie, chociażby niezgodne z Konstytucją, ryzykujemy, że się jednostkowo w danej sytuacji pomylimy, ponosząc tego skutki prawne, włącznie z tymi karnymi. Obowiązuje domniemanie konstytucyjności rozporządzenia, aż TK (lub sąd) uchyli takie domniemanie.
Nie mówimy o oczywistym bezprawiu, nieposłuszeństwie obywatelskim ani skrajnym posłuszeństwie.
W pojedynczych konkretnie uzasadnionych przypadkach, faktycznie, niektórzy podejmą ryzyko prawne i wygrają w sądzie, ale statystycznie – może się to nie opłacać… Nie zachęcałbym do powszechnego ryzykowania, tym bardziej, że…
Negując epidemię, narażamy cudze i własne zdrowie na dodatkowe ryzyka. Być może udałoby się je minimalizować. Zalecane i wymagane metody są niedoskonałe, ale nadające się ekonomicznie do wdrożenia w powszechnej skali (zakryte usta i nos, dystans, dezynfekcja rąk)…
Co więc możliwe jednostkowo i w dyskusjach, może okazać się błędnie ekstrapolowane na masową skalę.
Szukając czegoś w temacie, znalazłem taki cytat: w związku z pandemią (…) rząd podejmował i nadal podejmuje kolejne środki w celu zapobiegania rozprzestrzeniania się choroby. Zdaniem Sądu (…) powyższa regulacja prawna, którą skarżący w całości pomija, nie może być postrzegana jako ograniczenie podstawowych praw, tylko jako wprowadzanie szerokiej ochrony, do której zarówno rząd jak i ustawodawca jest w pełni umocowany. W obliczu tej bezprecedensowej sytuacji Polacy w różny sposób postrzegają nową rzeczywistość. Skarżący ma prawo w sposób indywidualny odczuwać zagrożenia w związku z epidemią. Jednak każdy ma obowiązek dostosowania się do aktualnie obowiązujących przepisów prawa (post. SA Warszawa I ACz 149/20 z 08.05.2020).
Tymczasem, trzymam kciuki za dobrą legislację i dobre rządzenie także w dziedzinie zdrowia…
(źródło)