Uczestnicząc w kilku stowarzyszeniach (towarzystwach) genealogicznych, czuję się członkiem i mniej lub bardziej formalnie przedstawicielem każdego z nich. Dlatego napiszę z perspektywy własnej, bo w Krakowie (o czym za chwilę) nie tylko wspominano Brzeg i Opole, ale i Śląsk Wrocław, tyle że ten genealogiczny. Też okrągły z orłem, ale nie w piłce, a w logo :) A wspomnienie póki młode, utrwalić chcę po pewnej konferencji genealogicznej, choć wiele przyczyniło się do tego, że piszę nie pierwszej już „świeżości” wieści… po dwóch tygodniach. Nie zamierzam kryć się, że nie jeden raz byłem pytany o wrażenia — no dobrze, są, mam, przecież :) tylko co nas uczy cierpliwości? Genealogia!
Nie sądziłem nawet kiedyś, że po latach doczekam się sytuacji, że w jednej tylko Polsce będziemy mieć rynek konferencji genealogicznych. Przemyślanych wydarzeń, na które składają się merytoryczne wykłady i warsztaty z zakresu genealogii. Spośród których ciężko będzie wybierać, na które się udać (tak na które konferencje, jak na które wystąpienia). Bo różne mamy zainteresowania, nawet w ramach samej pasji amatora i profesji genealoga – różnymi zajmujemy się obszarami, źródłami, pismem. Różne są nasze oczekiwania, jedni zaczynają, inni wyspecjalizowali się lub utknęli w gąszczu wątków, dla których szukają ocalenia. Wreszcie, i nasze możliwości, też bywają różne — geograficzne, czasowe, zawodowe, finansowe. Zadowolenie i podziw mój budzi, że nie tylko okolicznościowych, ale i cyklicznych wydarzeń o takim charakterze w zasięgu ręki, mamy wreszcie coraz więcej. Nieskromnie czuję dumę, że gdy zaczynaliśmy w Brzegu i Opolu, zamiast tylko marzyć i czekać aż zrobią bliżej nieokreśleni znajomi, zakasaliśmy rękawy i tworzyliśmy coś z niczego. Wielu błędów nie uniknęliśmy, ale i poprzeczka zawisła wysoko. Tym lepiej dla uczestników konferencji :)
Jak wspomniałem, niedawno miałem dużą przyjemność uczestniczyć w charakterze słuchacza (a nie tylko organizować i organizować ;) ) w nowej inicjatywie tego typu w Krakowie. Zaznaczam żargonem, że uczestnictwo było bierne, a nie: czynne, bo żywot organizatora i prelegenta słabo opiera się recyklingowi, wręcz mocno się mu poddaje — zawsze jest się właśnie przed, właśnie po lub właśnie w trakcie konferencji :) Wreszcie mogłem z zainteresowaniem po prostu posłuchać meritum, nie skupiając się na zakulisowej formie. A w Krakowie było czego słuchać.
Konferencja obejmowała całe intensywne i ciekawe 2 dni obrad. Całość odbywała się w czwartek i piątek, niestety ja mogłem uczestniczyć tylko pierwszego dnia, przybywając wprost po pracy w środę i wybywając wprost do pracy w piątek (zdążyłem☺). Inni znajomi genealodzy też różnie bywali: niektórzy jak ja; inni zostali do piątku; niektórzy dopiero w piątek przybyli. Dzień roboczy daje się łatwiej wkomponować w grafik zajęć pracownika naukowo-dydaktycznego, archiwisty i pozostałych profesji powiązanych z genealogią. Nie odbiera rodzinom genealoga :) ale ten temat patentuję na jakąś brzeską konferencję lub łamy czasopism wydawanych przez towarzystwa, w których nie tylko pijemy kawę ;) Pozostałym potencjalnym uczestnikom daje pretekst do urlopu. Niewątpliwie ci, co dotarli, byli zdeterminowani dotrzeć, wiedzieli, dlaczego tu są (no, hipotetycznie poza pojedynczym studentem, który mógł wśród nas zabłądzić, ale takie prawa wieku☺).
Krakowską Konferencję Genealogiczną zorganizowało Stowarzyszenie Twoje Korzenie w Polsce wraz z Uniwersytetem Pedagogicznym im. Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie i Kołem Naukowym Doktorantów Historii UP, przy współpracy Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń UP oraz Studium Polski Podziemnej w Londynie.
Każdy punkt każdego programu każdej konferencji odbierany jest subiektywnie, przez pryzmat i perspektywę (tutaj:) moich doświadczeń i oczekiwań. Nie będę różnicował i punktował każdego. Odsyłam do programu powyżej.
W pamięci pozostanie mi niewątpliwie zrealizowane marzenie każdego użytkownika (tak z perspektywy urzędnika, jak genealoga) zasobu archiwum zakładowego, czyli takiego jeszcze wewnątrz urzędu, przed przekazaniem materiałów do archiwum państwowego. Zbigniew Pasierbek przedstawił źródła do badań genealogicznych w zasobie archiwum Urzędu Miasta Krakowa (AUMK). Nowoczesne, profesjonalne archiwum. Zazdrościmy :) Gratulujemy słuszności i skuteczności w realizacji.
Nadzieje dał też wykład Kamili Burchart (UJ) o (nie)pisaniu genealogii romskiej. Ciekawi mnie wewnętrzna i praktyczna perspektywa, jak Romowie sami (oddolnie, rodzinnie, naturalnie) przekazują międzypokoleniową pamięć oraz jak ją odtwarzają naukowymi metodami, gdy zawiodą te pierwsze swoiste. Może kiedyś uda się rozwinąć obszar nieco „egzotycznych” genealogii, opuszczając najbardziej masowe doświadczenia, poza źródła rzymskokatolickie czy organów władzy państwowej z terenów podlegających kiedykolwiek polskiej jurysdykcji. Nie pierwszy zresztą już rok poszukujemy takich tematów i Prelegentów w Brzegu ;)
Wielkim atutem konferencji jest jej naukowy, akademicki wkład po stronie organizatorów, prelegentów i uczestników. Dzięki temu organizatorzy zyskali na dużej różnorodności tematów i jednocześnie wysokim poziomie każdego z nich. Tego mi osobiście brakowało i brakuje na „rynku”, takiej inicjatywy i punktu wyjścia nie tylko od strony ruchu pasjonacko-amatorskiego, lecz również naukowo-akademickiego, jak również genealogów profesjonalnych (zawodowych, komercyjnych). Zapewne nie każdy statystyczny (powszechny, masowy) uczestnik popularnonaukowych konferencji genealogicznych w Brzegu byłby w stanie dotrwać do końca obrad w Krakowie :) Proszę o dobre zrozumienie: to nie umniejsza niczego ani Uczestnikom ani Organizatorom konferencji w Brzegu, ani w Krakowie. Po prostu ważne jest zarówno docieranie do podstaw i od początków czy integracja, jak i zgłębianie tematów na głębszym poziomie w szerszej, fachowej perspektywie, z całym warsztatem metod, jakich używa historia jako nauka… pomocnicza genealogii ;) że do słynnego stwierdzenia (nie postulatu!) Zbyszka z zeszłorocznego Brzegu nawiążę. Oba podejścia potrzebne, obie okazje warte współistnienia, nie wykluczając kolejnych.
Nierzadko mam okazję słyszeć o negatywnych okolicznościach dużej ilości osób, krytyczne niezadowolenie z masowego wpuszczania (tu:) nowych genealogów na konferencje czy internetowe grupy dyskusyjne. Niewątpliwie konferencja krakowska jeszcze ;) z naturalnych przyczyn mogła się cieszyć ciut większą kameralnością, mniej masowym Uczestnikiem, którego akademickie mury nie straszą. Wciąż zbieram skrajnie przeciwstawne opinie masowość vs kameralność. Nie chcąc polemizować o wyższości wielu możliwych podejść do tego zagadnienia (tak jak świąt jednych nad drugimi), powtórzę i podkreślę potrzebę współistnienia wielu różnych inicjatyw. Akuratnie ja nieskromnie współtworzyłem razem z innymi pasjonatami-amatorami takie, które towarzyszyły nowicjuszom w ich drodze ku profesjonalizacji. Żadna w tym zasługa konferencji, grup dyskusyjnych ani moja. Ich profesjonalizacja to ich własna zasługa, a jest to wielu wspaniałych Osób, których nazwiska spotykamy przy różnych okazjach. Zwracam tylko uwagę, że każdy kiedyś zaczynał. Ekskluzywizm, taki wyłączający lub rozdzielający kolejne generacje genealogów, nie jest założeniem moim ani inicjatyw, które dotąd współtworzę. Zarówno najstarsza grupa Genealodzy.PL na Facebooku (ta z kropką, bo od jakiegoś czasu jest coraz więcej mutacji; jej identyfikator to 170731399628806), Stowarzyszenie Opolscy Genealodzy, jak i Ogólnopolskie Konferencje Genealogiczne w Brzegu — z założenia są otwarte na nowych (przyszłych) genealogów. Kibicujemy i czasami włączamy się w inicjatywy kameralnych społeczności genealogicznych, ale proszę nie oczekiwać od nas porzucenia „nowych” genealogów ani zakazania interakcji pomiędzy „nabytkami” (narybkiem, początkującymi) a „starszyzną”. Nikt ich też nie nakazuje, ale warto poznawać i włączać „nowych” genealogów w „stare” inicjatywy, nie rezygnując z podejmowania nowych inicjatyw, także tych bardziej kameralnych, także (a może zwłaszcza) tych bardziej naukowych, nie rozstrzygając, w którą stronę będą się rozwijać w kolejnych latach.
Wreszcie, już w pierwszym dniu rozpoczęła się w Krakowie ciekawa i długa dyskusja na bazie tez postawionych w trakcie wykładów. Z drugiego dnia wiem tylko z relacji, że dyskusje były kontynuowane i przybierały nierzadko wyższy poziom :) co cieszy, bo takie płaszczyzny i preteksty wyrabiania sobie opinii i impulsów do działań – niełatwo stworzyć. Zabiegam o to w Brzegu, ale… to długi i złożony temat ;) żeby nikogo nie urazić. Niewątpliwie większa partycypacja środowisk akademickich wymusza inną formę i obszar dyskusji.
Nie mogłem uczestniczyć w warsztatach, więc do nich się nie odniosę :) Żadnych nie porównując, mogę poczuć nutę zadowolenia, że za którymś „Brzegiem” rozpoczęły się warsztaty także w trakcie naszych konferencji.
Jest wiele innych mniej merytorycznych okoliczności, które inni będą… porównywać pomiędzy konferencjami, ale ja… nie :) Reszta to jeszcze bardziej „forma” i na tym bez podsumowania skończę :) ale jeszcze nie cały wpis. Bo to nie jedyna nowa konferencja genealogiczna w tym roku.
Zobacz:
- strona konferencji na witrynie organizatora
- wydarzenie konferencyjne na Facebooku
- relacja pokonferencyjna organizatora
- firma genealogiczna kilku prelegentów :)
W jeden z tegorocznych czerwcowych weekendów miałem również przyjemność uczestniczyć w innej konferencji, Środkowoeuropejskich Spotkaniach Genealogicznych w Warszawie, zorganizowanej przez Warszawskie Towarzystwo Genealogiczne.
Nie zanudzając Czytelników skromnego bloga, wspomnę nie niższy poziom i dużą wartość konferencyjną młodszej stolicy. Jak już wtedy na gorąco wspomniałem, warszawska konferencja poprzeczkę podniosła co najmniej o tłumaczenia symultaniczne (w słuchawkach) i wielu zagranicznych prelegentów.
Zobacz:
- wydarzenie tegoroczne 2019 oraz przyszłoroczne 2020 na Facebooku
- relacja pokonferencyjna polecana przez organizatora
- witryna organizatora
Niestety nie wskórałem, mimo chęci, warunków do uczestniczenia w I Międzynarodowej Konferencji „Kurpie – genealogia, historia i tradycje” w Kadzidle w kwietniu br., przygotowanej przez świeże Stowarzyszenie Polscy Profesjonalni Genealodzy (świeże organizacyjnie, bo staż „ojców” i „matek” założycieli już też całkiem ładny☺) oraz Polish American Foundation of Connecticut i Urząd Gminy w Kadzidle. Nie wypowiem więc subiektywnych wrażeń, ponad sympatię i kibicowanie również i tej inicjatywie.
Zobacz:
W takim zestawianiu, wypadałoby również tylko wspomnieć ;) że Stowarzyszenie Opolscy Genealodzy od 2014 r. corocznie organizuje w Brzegu Ogólnopolskie Konferencje Genealogiczne, zaś Śląskie Towarzystwo Genealogiczne z siedzibą we Wrocławiu — spotkania zamkowe. Przez mój subiektywizm, rozmach i skromność :) oraz chęć zwrócenia uwagi na opisane na wstępie nowości, żadnych z moich lokalnych wydarzeń dodatkowo reklamować dziś nie będę. Nieczęsto mam też okazję wspomnieć, że motywacją (daleką inspiracją) brzeskich konferencji jest Rootstech w Salt Lake City (Utah, USA), który od tego roku ma konferencję filialną w Londynie. Nasz opolski skromny udział w podnoszeniu wiedzy i umiejętności genealogów swego czasu opublikowałem elektronicznie i zaktualizowałem drukiem.
Pomysły na przyszłość, przeżycia (od śmiechu po kryzysy) i podpowiedzi, to domena wymiany i wielu rozmów w wewnętrznym gronie samych organizatorów wydarzeń :) Nie udało mi się uniknąć wyżej porównań, ale uważam za naturalną i dobrą różnorodność na takim naszym „rynku”. Nasze brzesko-opolskie wydarzenie cechuje się dużym stopniem zażyłości uczestników, więc nasi uczestnicy muszą mi wybaczyć, że pozostawiam (oby) jakiś niedosyt :) Coś muszę przecież zostawić na rozmowy i wspomnienia :)