Czytając bloga Donny Pointkouskiej, skusiłem się, aby wzorem Randiego Seavera sporządzić listę 16 prapradziadków zawierającą imię, nazwisko, datę i miejsce urodzin i śmierci oraz pochodzenie narodowe lub etniczne. Ale po co? Celem „zabawy” są nie tylko wyszukiwarki internetowe, ale również zwrócenie uwagi na osoby z nieco głębszej przeszłości, o których na co dzień nikt z nas raczej nie myśli. To także okazja do zastanowienia się nad tym ile już wiem o własnych przodkach. A więc spróbuję:
1. Ludwik Róg
1. Ludwik Róg (w mojej bazie danych MR1407, w systemie Ahnentafel mój przodek nr 16, binarnie 1111) — nie znam daty narodzin ani śmierci Ludwika, ale mój program podpowiada mi, że prawdopodobnie urodził się przed 1848 r., natomiast na pewno żył jeszcze ok. 1883 r., choć prawdopodobnie zmarł gdzieś pomiędzy 1900 i 1930 r. Nie mam dowodu na to gdzie się urodził i mieszkał, ale przyjmuję, że podobnie jak jego dzieci mieszkał w Krzątce vel Krządce, wówczas wiosce w powiecie kolbuszowskim w Galicji Zachodniej w Austro-Węgrzech, dziś oczywiście w Polsce w wojewódzkie podkarpackim. Formalnie nie dotarłem jeszcze do jego zawodu w metrykaliach, ale niemal na pewno był zwykłym chłopem i rolnikiem (łac. agricola), być może miał trochę ziemi rolnej, gdyż — jeśli dobrze pamiętam — jego syn Wojciech przekazał uroczysko „Pniaki” w Krzątce w spadku. Nie wiem, czy uczył się w jakiejkolwiek szkole, ale co najwyżej mogło chodzić tutaj o kilkuletnią, zapewne nie więcej niż 4-letnią, szkołę powszechną (odpowiednik dzisiejszych „podstawówek”). Stąd nie wiem też, czy umiał czytać i pisać. Niewątpliwie był ochrzczonym katolikiem, gdyż myślę, że inna wiara byłaby odnotowana nawet w metryce jego wnuków. Narodowość: zapewne polska. Jeszcze do niedawna znałem tylko jedno dziecko Ludwika (mojego pradziadka Wojciecha, który przeniósł się do nieodległej Dęby), ale niedawno potomstwo „rozrosło” się co najmniej o kolejne 4 osoby (Józef, Karol, Franciszek i Emilia, wszyscy z Krzątki). Znam też imiona jego rodziców, którymi byli Jan Róg oraz Maria Wydro, moi praprapradziadkowie. Niestety nic mi nie wiadomo o jego rodzeństwie, które zapewne miał. Wreszcie, kiedyś nie byłem pewien, czy na pewnym zdjęciu jest mój prapradziadek Ludwik. Dziś z pewną dozą ostrożności mogę stawiać tezę, że to rzeczywiście powinien być Ludwik:
2. Karolina Siekierska
2. Karolina Siekierska, żona Ludwika, a więc po mężu Róg (MR1408, Ahnentafel 17/1110) — znów nie znam dat z Jej życia, a sugerowane są takie same, jak dla Ludwika (urodzona przed 1848, żyła jeszcze w 1883 r.). Mieszkała zapewne z mężem w Krząd(t)ce. Z zawodu musiała być zapewne kimś, kogo dziś określilibyśmy gospodynią domową, a wówczas być może po prostu żoną rolnika (łac. uxor agricoli). Niewątpliwie inaczej niż dziś wyglądał podział ról społecznych między kobietami i mężczyznami. Odnośnie wykształcenia, umiejętności czytania i pisania, wyznania religijnego, narodowości czy dzieci — patrz więc wyżej na męża. Jej rodzicami byli Tomasz Siekierski (po którym miał gdzieś zostać ślad, że to „Siekierski z Krzątki”) oraz Maria Padowicz, a rodzeństwa nie znam. To ostatnie nazwisko dla mnie osobiście nie brzmi zbyt polsko, ale moje dawne wątłe posądzenia o wschodniogalicyjskie korzenie nie muszą być w najmniejszym stopniu uprawnione. Niestety, nie dysponuję zdjęciem praprababci Karoliny.
3. Jan Wilk
3. Jan Wilk (MR1413, Ahnentafel 18/1101) — nieznane są mi daty z jego życia, ale według programu genealogicznego urodził się prawdopodobnie przed 1871 r., a żył co najmniej do okolic roku 1903 r. Jedna z jego wnuczek pamięta swojego dziadka Macieja, który bardzo płakał nad grobem zmarłej żony; jeśli Maciej miałby okazać się Janem (a może jego ojcem Marcinem?), to powinien jeszcze żyć w latach 1930. Na razie to niestety tylko hipoteza do sprawdzenia. Mieszkał zapewne tak jak jego dzieci w Dębie, tj. obecnie Nowej Dębie (dawniej wieś, obecnie miasto gminne blisko dawnej siedziby parafii w Majdanie Królewskim, w okolicach Tarnobrzegu). Z metryk wnucząt wiemy, że był — poniekąd zwykłym — chłopem/rolnikiem (Parochia Majdan, Liber Natorum pro Demba 26/1895, 27/1897). Nic nie wiem o jego wykształceniu czy (an)alfabetyzmie, ale chyba wszystkie dzieci były piśmienne. Oprócz córki Marii po mężu Róg, mojej prababci, w Polsce pozostali jeszcze tylko jedna córka Aniela po mężu Radek i syn Wojciech Wilk. Choć wszyscy mieli polskie korzenie, znakomita większość mniej więcej sto lat temu wyemigrowała za chlebem (z powodu ciężkiej sytuacji społecznej, tzw. bieda lub nędza galicyjska) do Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie osiadła na Wschodnim Wybrzeżu, głównie w stanach New Jersey i New York (Caroline Doviak, Catherine Dziewiatek, Michael Wilk, Frances Ludzia i Andrew Wilk). Jeden syn Marek wyemigrował do Francji. Wątek emigracyjny zostawię na osobną opowieść innym razem ;-) Imię ojca Jana, Marcina Wilka „Tetki”, znałem już od 1996 r. Matkę Jana z imienia poznałem dopiero w listopadzie 2008 r. Była nią Tekla Tomczyk, córka Michała (a może Wawrzyńca? a może nie Tekla, lecz Joanna?). Z majdańskich metryk ostatniej dekady XIX w. dowiedziałem się, że Jan miał na pewno braci Jakuba, Andrzeja i Wojciecha. Wreszcie, dzięki amerykańskiej rodzinie, lecz za pośrednictwem cioci Ogiby, wiemy jak wyglądał Jan i jego żona Agnieszka:
4. Agnieszka Wilk
4. Agnieszka Wilk (MR1414, Ahnentafel 19/1100) — z domu po ojcu również wyniosła nazwisko Wilk, choć była z Misików, tj. innych Wilków niż jej mąż Jan. Znów cierpię na brak informacji o kolejnej mojej żeńskiej antenatce. Była córką Józefa Wilka i Marii, córki Wawrzyńca Flisa. Niewątpliwie miała siostrę Annę, która wyszła za brata jej męża, wspomnianego już Andrzeja.
5. Jan Wilk
5. Jan Wilk (MR1416, Ahnentafel 20/1011) — już widzę, że nie znam dat narodzin i śmierci większości z moich prapradziadków, również i tego Jana, choć jego wnuczek pamięta, że zmarł (wkrótce?) po drugiej wojnie światowej. Ponieważ odnalazłem metryki chrztu jego synów Józefa, Franciszka i Antoniego, mogę z pewnością napisać, że Jan mieszkał w Dębie w domu o ówczesnym numerze 133. Muszę zaznaczyć, nie był tym samym Janem co ojciec prababci Marii Róg (powyżej numer 3). Prócz żon różnili ich również ojcowie, o ile pierwszy był synem Marcina, to ojczysty dziadek mojej babci był ślubnym (jak dotąd ze strony mojego ojca nie mam informacji o nieślubnym przodku) synem Jakuba i Agnieszki Rodzeń, która była z kolei córką Mikołaja Rodzenia. Był rolnikiem. Miał dwie żony, a pierwszą z nich bynajmniej nie była moja praprababcia, lecz Franciszka Gurdak, która jak mogę się tylko domyślać zmarła przy porodzie kolejnego dziecka, zostawiając go samego z co najmniej jednym synem Wojciechem. Daty pierwszego ani kolejnego ożenku nie znam (drugi musiał mieć miejsce pomiędzy 1882 i 1888 r.), ale wówczas wdowiec na wsi z małym dzieckiem (a może i dziećmi, choć o nich nie wiem) musiał rychło szukać kobiety, która przynajmniej zajęłaby się dziećmi, domem i gospodarstwem pod jego nieobecność. Taką podporę znalazł w mojej kolejnej wstępnej Marii Kopeć, o której zaraz. Jednego syna z pierwszej żony (Wojciecha) już wymieniłem, później była jeszcze czwórka z drugą (Antonina po mężu Pyryt oraz Józef, Franciszek i mój pradziadek Antoni Wilk). Wojciech i Franciszek wyemigrowali do USA z tych samych przyczyn, co wcześniej wymienione rodzeństwo Wilków. Mój pradziadek Antoni wyjechał do Francji w bliżej nie potwierdzonych okolicznościach i celach. Dzięki wujkowi Pyrytowi dysponuję nawet zdjęciem Jana i jego drugiej żony Marii:
6. Maria Kopeć
6. Maria (Marianna) Kopeć (MR1417, Ahnentafel 21/1010) — urodziła się 17 października 1854 r. w Hucie Komorowskiej (kolejnej wiosce niedaleko Majdanu Królewskiego czy Nowej Dęby), a zmarła nie więcej niż dwa lata przed drugą wojną światową w Dębie. Nie wiem dlaczego przemieściła się do Dęby, czy to za mężem, czy zarobkowo, a dopiero tam poznała męża. Niewątpliwie tam z nim mieszkając urodziła mu czwórkę wymienionych już dzieci, opiekując się pasierbem Wojciechem. Dla mnie osobiście to jednocześnie wrota do potężnej rodziny Kopciów, licznej tak w Polsce jak w Stanach Zjednoczonych Ameryki, a to poprzez jej siostrzeńców: Mary Syputę, Petera Zulkowskiego, Henriettę Plazę i Josepha Ziolkowskiego. To również temat na osobny wątek, który być może poruszę innym razem. O ile w przypadku innych moich prapradziadków najczęściej znam tylko imiona ich rodziców (moich praprapradziadków), czasem tylko samego dziadka, to w przypadku Marii dzięki cioci Paszkowskiej znam nie tylko rodzeństwo i rodziców, ale i wszystkich jej dziadków i to z niektórymi datami: ojcem był Tomasz Kopeć (1819 — 7.07.1897) syn Mikołaja (?—?) i Heleny Wojnas (1790—21.01.1869), zaś matką Maria Trela (1824—25.12.1899) córka Kacpra (?—?) i Anastazji Chmielowiec (?—?). Wszyscy zmarli w Hucie Komorowskiej i niemal na pewno tam mieszkali przez większą część swojego życia.
7. Jakub Pyryt
7. Jakub (Jakób) Pyryt (MR1418, Ahnentafel 22/1001) — urodził się 27 lipca 1858 r. w Dębie, a zmarł 7 stycznia 1936 również w Dębie, której całkiem prawdopodobne, że nigdy na dłużej i dalej nie opuścił. W rodzinie mojego ojca to jedyny mój prapradziadek, dla którego od dawna znam zarówno datę urodzin, jak i śmierci. Od jakiegoś czasu znałem imię jego ojca Kazimierza, ale dopiero od niedawna wiem, że jego matką była Maria, córka Piotra Tomczyka. Rodziny Pyrytów (niniejszy pkt 7) i Wilków (pkt 5) są połączone nie tylko przez Antoniego i Franciszkę (dzieci odpowiednio Jana Wilka i Jakuba Pyryta), ale również przez rodzeństwo Antoniego: Józefa Wilka, który poślubił Anielę Pyryt, oraz Antoninę Wilk, którą poślubił Jan Pyryt; Aniela i Jan oboje byli dziećmi brata Jakuba Pyryta, Franciszka, którego obie żony również nosiły po ojcach nazwisko Wilk. Rodzina Jakuba stosunkowo jest dla mnie najmniej rozbudowana, być może również dlatego, że spośród jego dzieci tylko jedna córka (moja prababcia) miała jedno dziecko, reszta zmarła bezpotomnie lub ślad po nich zaginął. Jeden z synów (Adam) był jeńcem wojennym i nadal nie wiem, czy przeżył drugą wojnę światową, a zostały po nim dwa odręczne listy, pisane do mojej prababki Franciszki. Nie wiem, czy umiałby je przeczytać jego ojciec Jakub ani czy ukończył on szkołę powszechną, ale niewątpliwie w latach dwudziestych i trzydziestych, dokonując obrotu ziemią rolną, którą uprawiał, podpisywał się własnoręcznym podpisem jako Jakób Pyryt (tak wówczas pisano to imię), którego prawdopodobnie wzór utrwalił sobie na odwrocie umowy ubezpieczeniowej i nauczył przepisać litera po literze… Na pewno to ten prapradziadek wpoił swoim potomkom dbałość o dokumenty i sprawy urzędowe, czego ślad pozostał w aktach notarialnych kupna i darowizny ziemi.
Być może kaligrafowania próbował się nauczyć od dzieci, a może zapamiętał tę trudną sztukę ze szkoły powszechnej. Niewątpliwie pokolenie moich chłopskich prapradziadków było ostatnim, które nie posługiwało się pismem na codzień. To również ostatnie pokolenie moich przodków, które dało się sfotografować co najwyżej raz, może dwa, w życiu (kilkadziesiąt lat później fotograf towarzyszył nam niemal dosłownie od kolebki aż po grób). Nie znam zdjęcia Jakuba, ale w rodzinnym archiwum jest jedno takie zdjęcie nieznanej mi rodziny, które z uwagi na ślad po pinezce, którą było przypięte do ściany, prawdopodobnie przedstawia moich przodków. Być może jest na nim również Jakub?
8. Jadwiga Kozdęba
8. Jadwiga Kozdęba (MR1419, Ahnentafel 23/1000) — ostatnia „po mieczu” z grona wspaniałej szesnastki prapradziadków. Znów niewiele o niej wiem, choć owdowiła męża umierając przed 1936. Mieszkała w Dębie, choć część jej rodzeństwa mieszkała w Krzątce. Była córką Walentego Kozdęby oraz Marii córki Marka Tomczyka. Jeśli się nie mylę, praprapra(3)dziadek Walenty żył w latach 1827-1898 (MR3923 str. 52, Liber Mortuorum pro Demba 7/1898), zaś jego żona Maria w latach 1825-1896 (MR3923 str. 84, Liber Mortuorum pro Demba 12/1896).
9. Michał Kalinowski
9. Michał Kalinowski (MR1003, Ahnentafel, 24/0111) — pierwszy „po kądzieli” prapradziadek jest chyba najsłabiej opracowaną częścią mojego wywodu przodków. Nie znam żadnych dat z jego życia, tak na prawdę nie wiem nawet, czy tak jak jego syn Ludwik, mieszkał w Strojcu (nieopodal Praszki, obecnie województwo opolskie), czy też może na Litwie. Jak niesie rodzinna legenda, niczym na razie nie potwierdzona, jeden z przodków Kalinowskich miał być drobnym zaściankowym szlachcicem na Litwie, pokochał jednak chłopkę, z którą chciał się ożenić. Nie zgodziła się na to jego rodzina, więc porzucili obecne ziemie litewskie i przybyli do Polski. Czy rzeczywiście tak było, być może kiedyś uda mi się to sprawdzić? Na razie znam na pewno tylko jednego syna, a o reszcie cztech mam różne informacje, od zapiewajły po dzieci nieznanego brata. Być może Adam z pobliskich Łaz też należał do tej rodziny?
10. Petronela Kokot
10. Petronela Kokot (MR1004, Ahnentafel, 25/0110) — znów cierpię na niedosyt informacji. Trzeba to naprawić! Tylko program podpowiada mi, że rodzice Ludwika Kalinowskiego, a więc Michał i Petronela, prawdopodobnie urodzili się przed 1854 r., a na pewno żyli jeszcze w okolicach 1869 r.
11. Piotr Baryła
11. Piotr Baryła (MR1001, Ahnentafel 26/0101) — gdy zacząłem numerować osoby do elektronicznego drzewa genealogicznego, zacząłem właśnie od Niego oraz rodziny Baryłów, poniekąd podtrzymując tradycję Famille Baryla par degrés 1976 sporządzonego przez śp. wujka o tym samej godności, choć po francusku (Pierre Baryla). Mieszkał w Strojcu, choć nie znam żadnych dat z jego życia. I właściwie nic więcej nie wiem, poza tym, że jego grób znajdował się jeszcze w latach sześćdziesiątych na cmentarzu parafialnym w Praszce, z tyłu z prawej strony (gdzieś za tym grobem), zarośnięty chwastami czy krzakami. Później niestety został zlikwidowany. Nawet nie wiem kim był Piotr, czym się zajmował. Zapewne miał własne gospodarstwo rolne. Po 1896 r. miał z zięciem Janem Jędrzejaczykiem wybudować jemu i córce dom.
12. Franciszka Lipczak
12. Franciszka Lipczak (MR1002, Ahnentafel 27/0100) — słabą wiedzę o praprababce tymczasowo zamaskuję informacją, że urodziła się prawdopodobnie przed 1852 r., natomiast na pewno żyła jeszcze ok. 1920 r. Dożyła więc Niepodległej Polski, o którą walczył za granicą Jej syn Franciszek, znany później jako Fraçois Baryla, gdyż wyemigrował do Francji i tam założył rodzinę. Wspomniany Franciszek był jedynym synem, młodszą od niego była jedynie Maria („stara panna”)
Dysponuję również skanem zdjęcia, na którym ma być córka Franciszki — Maria. Mam jednak nieodparte wrażenie, że na zdjęciu jest jednak sama Franciszka w żałobie (jako wdowa po mężu?). Na odwrocie zdjęcia jest niemiecka pieczątka niemieckiego fotografa wskazująca na czasy drugiej wojny światowej. Nie wiem, czy Franciszka jeszcze wtedy żyła. Maria miała wtedy 49 do 54 lat… Na razie jest to hipoteza.
13. Antoni Rodak
13. Antoni Rodak (MR1352, Ahnentafel 28/0011) — urodził się w 1864 lub 1866 r. w Popowicach, wiosce koło Wielunia. Zmarł 2 lutego 1919 r. (formalnie nie wiem gdzie, ale zgon zarejestrowano w księdze metrykalnej przejętej przez obecny USC w Wieluniu). Był nieślubnym synem Tekli Rodak, a jego ojciec metrykalnie był nieznany, co potwierdza późniejszy akt notarialny u wujka Pawłowskiego. Syn Jan urodził mu się jeszcze w Ożarowie, ale później przeprowadził się do Wielunia. Tam zapewne mieszkał z matką, co nasuwa naturalne podejrzenia, że nieślubny ojciec Antoniego pochodził z dworu. Nie mam pewnych informacji o tym czym zajmował się Antoni. Być może popularnym wówczas przemytem między zaborami (na pobliskiej Prośnie znajdowała się granica rosyjsko-pruska)? Dotychczas nic nie pisałem o grobach, cmentarzach i miejscach pochówku, gdyż najzwyczajniej w świecie groby wcześniej wymienionych moich prapradziadków nie zachowały się. Większość pochodziła ze wsi, na cmentarzach parafialnych chowano w grobach ziemnych, których miejsca po dwóch a może trzech pokoleniach (40-60 lat) podlegały ponownemu grzebaniu. Inaczej jednak w ostatniej części mojej rodziny, gdzie — Bogu dzięki — zachowały się wszystkie groby czterech kolejnych prapradziadków, w tym Antoniego z żoną Barbarą i 8-letnią córką Heleną.
14. Barbara Chałupczyńska
14. Barbara Chałupczyńska (MR1353, Ahnentafel 29/0010) — urodziła się 24 listopada 1870 r. w Popowicach, a zmarła 25 stycznia 1957 r. w Wieluniu. Pierwszemu mężowi Antoniego urodziła co najmniej piątkę dzieci (synów Jana i Stanisława, córki Marię Krajewską i Józefę Weber oraz zmarłą córkę Helenę). Po śmierci Antoniego drugiego męża Pędziwiatra właściwie nie było, gdyż nieskonsumowane małżeństwo po dwóch tygodniach unieważniono. Barbarę pochowano w habicie przepasanym sznurem, należała podobno do Trzeciego Zakonu Franciszkańskiego. Dla rodzeństwa mojej Mamy była to jedyna osoba spośród ich pradziadków (w tym prababć), którą znali. Była córką Błażeja i Katarzyny Chałupczyńskich.
15. Ludwik Zapłotny
15. Ludwik Zapłotny (MR1355, Ahnentafel 30/0001) — urodził się w 1863 r. i bynajmniej wcale NIE musiał umrzeć w 1918 r. jak dotychczas przyjmowałem (chyba ze starego nagrobka). W akcie ślubu córki Ludwiki został oznaczony jako zmarły, więc musiał umrzeć jeszcze przed 1913 r. Mogę się domyślać, że mieszkał w Wieluniu, ale nie wiem, skąd pochodził ani czym się zajmował.
16. Florentyna Marcinkowska
16. Florentyna Marcinkowska (MR1356, Ahnentafel 31/0000) — urodziła się 22 października 1866 r. w Niedzielsku, wiosce od końca lat 1980. wchodzącej w skład Wielunia. Zmarła 2 lipca 1941 r. w Wieluniu (formalnie wówczas pod okupacyjną nazwą „Welungen”), gdzie też mieszkała. Wiem tylko, że była córką Hieronima Marcinkowskiego i Katarzyny Kendzi. Z mężem, prócz mojej prababki Ludwiki Rodak, miała jeszcze dwóch synów Jana i Antoniego Zapłotnych oraz córkę Mariannę Łuczak.
Kim są dla Ciebie Twoi prapradziadkowie?
CBOS badał dzieje rodziny w naszej pamięci w 2000 r. (PDF). Choć minęło dużo czasu, zapewne nadal niemal 2/3 Polaków nie wie prawie nic o swoich pradziadkach (por. str. 12÷13). Ale zabawa Donny i Randiego nie dotyczyła pradziadków, czyli rodziców moich dziadków, lecz jedno pokolenie wstecz, wyżej, a więc moich prapradziadków — dziadków moich dziadków. To znacznie więcej powyżej dopuszczalnych oczekiwań wobec typowego człowieka, który nie interesuje się historią własnej rodziny. Jednakże genealodzy zazwyczaj mogą w środku nocy wyrecytować swój wywód przodków kilka pokoleń wstecz. Nie ukrywam, że jest w tym troszkę prawdy… :-)
Jak powiedziała mi niedawno Agnieszka (koleżanka z pracy), komentując moich najbliższych wspólnych przodków (prapradziadków właśnie) z amerykańską kuzynką, która niedawno zwiedzała Polskę:
„Praprababcia? A co to za rodzina?! Nawet jej nie znałam, nic jej nie zawdzięczam. Nie, to żadna rodzina dla mnie!”
Czy nie jest przypadkiem dokładnie odwrotnie? Przecież to dzięki nim zawdzięczamy nie tylko geny, a więc i wygląd, lecz również nazwisko, narodowość, wyznanie, miejsce zamieszkania czy historię. Od prapradziadków dzielą nas co prawda trzy pokolenia (rodziców, dziadków i pradziadków), ale przez to sami prapradziadkowie żyli statystycznie jakieś 160 do 50 lat przed nami samymi. W przypadku współcześnie żyjących, w tym czasie Polska pod zaborami przeżyła m.in. co najmniej jedno powstanie narodowe (1863), a w końcu odzyskała niepodległość. W tym czasie miały miejsce dwie wojny światowe. Europą przestali rządzić monarchowie, choć przed demokracją, do której wciąż wszyscy dążymy, były dyktatury i reżimy totalitarne. W miejsce Świętego Przymierza czy Ligi Narodów mamy ONZ, Unię Europejską czy NATO. Nasi prapradziadkowie oraz ich potomkowie nie tylko masowo nauczyli się czytać i pisać, zaczęli korzystać ze znanej nam medycyny, polepszyli warunki sanitarne czy opanowali świat parą i elektrycznością, ale połączyli ludzi za pomocą komputerów i Internetu. Ktoś powie:
„Może rzeczywiście dużo rzeczy wydarzyło się w trakcie czy obok ich życia, ale sami moi przodkowie nic nie osiągnęli, niczego po sobie wartościowego nie zostawili”.
Wówczas pozostaje tylko jedno do uzupełnienia: bez prapradziadków nie byłoby nas na świecie. Jak pisze Donna, czy ktoś chce, czy nie chce, każdy z nas miał 16 prapradziadków (no, prawie każdy). To oni ukształtowali świadomość naszych pradziadków, których poczęli do życia, ci — dziadków, dziadkowie — rodziców, aż w końcu rodzice — nas i nasze rodzeństwo. Z pewnością życiorysy większości z nich nie są tak pasjonujące, aby nakręcić o tym film czy napisać książkę, a nawet poświęcić trochę miejsca na blogu. Czyż jednak wszyscy nie zasługują na wdzięczność, pamięć i szacunek — za to, że po prostu byli?
the post is also in English, click here
Maciej,
I had to use your „translate” link, but I enjoyed this and I’m glad you decided to join us in the fun. I especially enjoyed your final line – yes, they do deserve it!
Donna
I enjoyed your post Maciej! Thank you for playing along and sharing your family information. :-)
Zauważyłem Pana wśród obserwatorów mojego bloga i postanowiłem tu zajrzeć. Bardzo zainteresowała mnie część genealogiczna pańskiego bloga, interesująco napisane notki i bardzo starannie opracowane.
Chciałbym dodać, bo być może ta informacja Pana zainteresuje, że mój ś.p. dziadek Wojciech Tudor pochodził z miejscowości Cygany koło Tarnobrzegu. Nie za wiele wiem o jego przodkach, ale dysponuję kopią metryki chrztu dziadka z parafii miechocińskiej. Wynika z niej, że matką chrzestną dziadka (1919 rok) była niejaka Maria Wilk. Niestety nic więcej nie wiem o tej osobie.