Po wizycie w Archiwum w Sandomierzu

Ostatnio wykorzystałem urlop na odwiedziny mojej rodziny w Nowej Dębie (niestety nie wszystkich dało się odwiedzić w tak krótkim czasie), w tym oczywiście na wizytę na grobach w Majdanie Królewskim i Nowej Dębie. Głównym zamierzeniem były jednak poszukiwania genealogiczne w Oddziale w Sandomierzu Archiwum Państwowego w Kielcach. Jak już wcześniej napisałem, był to mój pierwszy własny kontakt z metrykami i archiwum.

Wcześniej w internetowej bazie danych Programu Rejestracji Akt Metrykalnych PRADZIAD odnalazłem zespół 821 „Akta stanu cywilnego parafii rzymskokatolickiej w Majdanie Królewskim” z lat 1890-1899 (dla przykładu linki do bazy PRADZIAD: urodzenia, małżeństwa, zgony; dodatkowo informacje o zespole archiwalnym z bazy SEZAM). Jak odwiedzający moje strony genealogiczne mogą się dowiedzieć, rodzina mojego Ojca pochodzi z wymienionej wyżej Nowej Dęby, a także z Krzątki i Huty Komorowskiej (obecne woj. podkarpackie), które w latach 1890. leżały w Galicji pod austriackim zaborem, a jednocześnie w tej majdańskiej parafii.

Ponieważ był to mój pierwszy pojedynek z metrykami, zawczasu powtórzyłem wszystkie wiadomości, jakie mogły mi być przydatne. Polecam przede wszystkim „Poszukiwanie przodków. Genealogia dla każdego” Małgorzaty Nowaczyk (dla porządku odnotuję, że było już II wydanie), jak również wznowiony ostatnio  „Poradnik genealoga-amatora” Rafała T. Prinke. Zasad działania archiwum państwowego opisywać nie będę, odsyłam dlatego do podanych książek. W skrócie, pracownia archiwum przypomina nieco czytelnie biblioteczne starego typu. Tylko ludzie bardziej przyjaźni. Korzystanie oczywiście bezpłatne. Cennik usług niestandardowych: 30 zł za fotografowanie obiektu (za zgodą dyrektora), kserokopia 4 zł za stronę A4 lub A3. Dla nie-genalogów 4 zł to drożyzna, ale kiedyś bywało kilka razy drożej. Ja nie chciałem niszczyć archiwaliów, dlatego niczego nie kserowałem (stąd nawet nie pamiętam, czy cena dotyczyła A4 czy A3).

Księga metrykalna, jaką przeglądałem, pochodziła z zaboru austriackiego, z czym wiąże się rubrykowy sposób zapisu, obecność łaciny i często dalekie wywody aż po pradziadków dziecka. Księga ta raczej nie była tzw. oryginałem, lecz duplikatem, który sporządzała parafia bądź do celów świeckich (Cesarstwa Austro-Węgierskiego) bądź dla archiwum diecezjalnego. W każdym razie mam świadomość, że stare metryki wytworzone w parafii Majdanu Królewskiego znajdują się zarówno w samym Majdanie, jak i w poszczególnych parafiach wydzielonych później (Krzątka, co sprawdziłem, a zapewne także Huta Komorowska), w końcu to samo znalazłem w AP Sandomierz (nie zaglądałem jeszcze do archiwum diecezjalnego).

Zamówiony zespół archiwalny można nazwać małym, krótkim. W końcu obejmował tylko 10 lat kalendarzowych. O to mi właściwie chodziło. Chciałem zdążyć opracować całość, bez konieczności zostawiania niedokończonych poszukiwań na dalsze nieokreślone dalekie podróże. W tym zakresie wizyta się udała.

Wcześniej miałem nadzieję na genealogiczną inwentaryzację księgi do Geneteki i Małżeństw<1899, tj. do internetowych baz danych, które w przyszłości pozwolą genealogom na poszukiwania i dostęp do metryk również przez Internet. Myślałem o sporządzeniu krótkiego odręcznego indeksu, a gdybym ocenił pracę na dłuższą, o dygitalizacji i sporządzeniu indeksu w domu. Jak to bywa z bezpodstawnymi wyobrażeniami, tak szerokie zadania nie dało się skończyć w czasie liczonym w dniach (może tygodniach, ale raczej w miesiącach). Niestety dygitaliację na razie odpuściłem, skupiając się na poszukiwaniach własnej rodziny.

Jak wspomniałem, kserokopie także sobie odpuściłem. Jak dla mnie, amatora, nie jest to dopuszczalna metoda kopiowania zespołów archiwalnych, które są narażone na zbędne uszkodzenia podczas kopiowania. Może kiedyś PTG ostatecznie przekona archiwa do dygitalizacji metryk, wówczas jako pierwszy zapisuję się do robienia zdjęć/skanów, oczywiście jako wolontariusz.

Na własne potrzeby robiłem natomiast coś w rodzaju odpisu zupełnego. Nietłumaczonego. Uznałem, że lepiej spisać wszystko tak jak jest, niż obarczać własne notatki niewprawionego jak dotąd amatora licznymi błędami, powstającymi z przyczyn lingwistycznych (przetłumaczyć z języka obcego) jak i grafologicznych (odczytać odręczne bazgroły księdza). Przy odczytywaniu zapisów nie miałem na szczęście większych problemów poznawczych ze zrozumieniem tekstu. Nikła znajomość łaciny ze studiów wystarczy, a na najgorsze nawet bazgroły czasem pomaga porównywanie pisma (liter i wyrazów) w różnych miejscach, zwłaszcza że formułki były w miarę standardowe, a imion i nazwisk było może kilkadziesiąt? Dla rzetelności, niepewne wyrazy oznaczałem znakiem zapytania.

Przytoczę niektóre rzeczy, jakie w starych księgach metrykalnych można znaleźć. Zasadniczo były trzy rodzaje ksiąg:

  • Księga Ochrzczonych (łac. Liber Baptisatorum) lub Księga Urodzonych (Liber Natorum)
  • Księga Zaślubionych (Liber Matrimonium lub Liber Copulatorum)
  • Księga Zmarłych (Liber Mortuorum lub Liber Defunctorum) albo Księga Pochowanych (Liber Sepultorum)

Zespół archiwalny 24/821/0 składał się z dwóch ksiąg o formacie nieco większym niż A4, ale nieco mniejszym niż A3, razem grubości 0.06 mb. W każdej księdze znajdowały się nienumerowane strony dla danego roku i miejscowości, po rodzaju papieru i druku rubryk widać, że były to pierwotnie luźne kartki, które w pewnym momencie zszyto w księgi. W pierwszym tomie układ był chronologiczny od 1890 do 1894 r. Drugi tom spięty był od końca (1899-1895). W ramach tomu karty obejmowały kolejne zdarzenia (urodzenia, zgony, ślub), a w obrębie zdarzeń kolejnymi miejscowościami (coś w stylu Pagina 1890 pro Demba cum Poremby Dembskie itd.). Nie odnalazłem ślubów i zgonów z 1892 r.


Akt chrztu

W akcie urodzenia (chrztu) zapisywano kolejno numer aktu, dzień urodzenia i dzień chrztu. Rok i miesiąc notowano na górze w rubryce lub dodawano tylko przy zmianie miesiąca. Praktyką była taka notacja dat, w której dzień i miesiąc zapisywano niejako w ułamku, a rok skracano z pominięciem tysiąclecia:

20 890
5

Po dniu chrztu wpisywano numer domu (często po nim można odszukać nieznaną rodzinę), imię dziecka po łacinie (np. Laurentius – Wawrzyniec). W kolejnej kolumnie wpisywano religię (bowiem niektóre wyznania nie prowadziły własnych ksiąg, ale w mojej parafii nie spotkałem się z innymi zapisami niż catholica, choć właściwie pod tym kątem ich nie szukałem).

Dalej zaznaczano płeć dziecka oraz pochodzenie ze ślubnego lub nieślubnego łoża. Czasem stwierdzeniu „leg.” (legitimus, legitimi thori) towarzyszyła data ślubu rodziców, co uwidacznia, że prawe pochodzenie było solidnie sprawdzane. Jeśli matka dziecka nie miała męża lub nie jego było to dziecko, to pozycji „illeg.” (illegitimus) towarzyszył brak podanego ojca. W niektórych metrykach spotkałem się z adnotacją Urzędu Stanu Cywilnego w Majdanie lub innego, iż w latach 1950. w rubryce „ojciec” wpisano jakieś imię.

W rubrykach: ojciec i matka wpisywano po łacinie imię, nazwisko i zawód (najczęściej agricola – rolnik), przy czym dla kobiet nie podawano ani nazwiska ani zawodu, lecz imię i nazwisko jej ojca oraz jego zawód. Podawano również rodziców rodziców (dziadków dziecka). Jak podałem, dla babki po mieczu i po kądzieli najczęściej nie podawano nazwiska, dlatego podawano imię i nazwisko ich ojca (pradziadka dla chrzczonego dziecka). W bardzo nielicznych aktach dodawano także datę narodzin ojca i matki dziecka.

Po rodzicach była rubryka na rodziców chrzestnych, w której podawano imię, nazwisko i zawód ojca chrzestnego, jak również imię matki chrzestnej oraz imię i nazwisko jej męża (lub ojca dla panien) i jego zawód. Jak się domyślam, kiedyś rola rodziców chrzestnych była inna niż współcześnie. Jak umierali rodzice niepełnoletniego dziecka, to właśnie chrzestni mieli zająć się zapewnieniem dalszego wychowania i utrzymania dziecka.

Bliźniaków (gemelli), którzy rzadko przeżywali, zapisywano pod dwoma pozycjami lub w jednej pozycji obok siebie.

Przykładowy odpis:

Demba <nazwa miejscowości, Nowa Dęba>

1896 <rok>

Februarius <luty>

s. 9 <numer aktu>

n. 18 <dzień urodzenia: 18.02.1896>

b. 23 <dzień chrztu: 23.02.1896>

n.d. 133 <numer domu>

Antonius <imię dziecka: Antoni>

cath. <religia katolicka>

puer <chłopiec>

leg. <dziecko prawe, ślubne>

pater: Joannes Wilk f. <f. = filius = syn, dalej następuje biernik, stąd odmiana imion> Jacobi agr. <agr. = agricola = rolnik> et <et = oraz> Agnetis de p. <de p. = de patre = po ojcu> Nicolao Rodzeń c.l. <c.l. = conj. leg. = mniej więcej: conjugalis legitimus = małżeńskiego pochodzenia> <OJCIEC: Jan Wilk syn Jakuba rolnika oraz Agnieszki z ojca Mikołaja Rodzeń, urodzony ślubnie>

mater: Marianna Kopeć fa. <fa. = czasem f. = filia = córka> Thomae et Mariannae de p. Gasparo Trela c.l. <MATKA: Maria Kopeć córka Tomasza oraz Marii, córki Kacpra Treli, urodzona ślubnie>

patrini: Laurentius Kopeć agr., Francisca ux. <ux. = uxor = żona> Jacobi Brożyna agr. <rodzice chrzestni: Wawrzyniec Kopeć rolnik oraz Franciszka żona Jakuba Brożyny rolnika>

ob. Julia Wilk <ob. = obst. = obstetrix = położna>

bapt. … <nazwiska księży pomijałem, zazwyczaj był to A. Witkowski>

Powyżej: ASC Majdan Królewski, akt urodzenia dla Dęby nr 9/1896. Jest to akt urodzenia mojego pradziadka Antoniego Wilka.

Akt małżeństwa

W akcie ślubu (małżeństwa) oprócz dnia ślubu i numeru domu (domyślam się, że był to dom, w którym miała zamieszkać para małżeńska) podawano kolejno dane narzeczonego (sponsus) i narzeczonej (sponsa), a więc imię, nazwisko i zawód z podaniem rodziców, z powyższym zastrzeżeniem, że dla kobiet w miejsce ich nazwiska i zawodu podawano imię, nazwisko i zawód ojca. Podawano również miejscowość, w której urodził się i mieszkał nupturient, jak również wiek w latach i ułamkach lat, któremu czasem towarzyszyła data urodzenia. Podawano również stan cywilny (kawalersko-panieński lub wdowi) i religię. W końcu, wymieniano świadków (testes).

Akt zgonu

W akcie zgonu (pochówku, pogrzebu) podawano, oprócz numeru domu, w którym zmarły mieszkał, jego imię oraz: albo (imię i nazwisko ojca i matki) albo (imię i nazwisko współmałżonka lub zmarłego współmałżonka). Podawano również religię, płeć, dalej wiek zmarłego w latach, a dla dzieci także w miesiącach lub dniach (czasem towarzyszyła mu data urodzenia). Podawano również przyczyny zgonu, przy czym wpisywał ją ksiądz na podstawie obserwacji własnych tudzież osoby informującej o zgonie, a wiedza medyczna nie była wówczas dobrze znana na wsi. Często zdarzały się marasmus senilis (wyniszczenie starcze), debilis nata (urodzona z widocznymi wadami) itp. Co dla mnie było szokujące, śmiertelna choroba jednego mieszkańca domu często skutkowała kolejnymi zgonami dalszych członków rodziny, najszybciej umierały dzieci i osoby starsze (między 70-80 rokiem życia).


Z mojej rodziny dowiedziałem się więcej, niż zamierzałem, nieśmiało oczekiwałem i w ogóle niż spodziewałem się.

Odkryłem bardzo zagmatwane powiązania między różnymi rodzinami, z których część z natury rzeczy musiałem odrzucić jako nieweryfikowalne na tym etapie w obrębie lat 1890-1899. Jak wspominałem niektóre imiona i nazwiska były dość popularne, więc zapis, że ktoś był „synem Jana Wilka” jeszcze nic nie znaczy, a często nawet syn „Jana Wilka i Marii Tomczyk” nie jest wystarczający. Przyjąłem jednak jako w miarę wiarygodną i rzetelną interpretację, iż zgodność imion i nazwisk rodziców probantów w różnych aktach połączona z jakąś wspólną daną poza miejscowością (tym samym domem, tym samym imieniem jednego dziadka) wyznacza pokrewieństwo. Teoretycznie mogło się zdarzyć, że pomimo zbieżności chodziło o inne osoby, ale amatorsko oceniam to jako mało prawdopodobne (osobiście numer domu jest dla mnie bardzo przekonujący).

Pokrótce opisując, odnalazłem potomstwo rodzeństwa mojego pradziadka Wojciecha Roga, choć jak dotychczas nie znałem nawet imion jego rodzeństwa, z małym wyjątkiem. Ś.p. ciocia Stefania Wójtowicz miała rację, że Wojciech miał siostrę Emilię! Nie była jednak panną (miała męża i dzieci), choć może była później długoletnią wdową. Brat Wojciecha, Karol Róg, w ciągu 10 lat miał sześcioro dzieci, z których piątka zmarła. W jednym roku w styczniu urodziło się i zmarło mu jedno dziecko, a we wrześniu tego samego roku, urodziło się i zmarło kolejne dziecko (wcześniak). Daty są suchymi faktami, ale ludzka tragedia porusza. Szóste dziecko urodziło się w 1899 r., więc nie wiem, jak długo przeżyło (przeglądane przeze mnie księgi skończyły się w 1899 r.).

Doszukałem się koligacji rodzinnych z rodziną Tłustych z Krzątki. Bowiem siostra dziadka cioci Agnieszki wyszła za brata mojego pradziadka Wojciecha Roga.

Odnalazłem rodzeństwo mojego prapradziadka Jana Wilka, ojca Marii Róg i męża Agnieszki z domu Wilk. Rzeczywiście miał on brata Jakuba, o którym mówiła Pani Szczur, która najwyraźniej jest moją daleką krewną! Odnalazłem rodzeństwo samej Agnieszki po mężu Wilk z domu Wilk (z Misików).

Jak się okazało, dwie linie Pyrytów są jedną rodziną. Franciszek Pyryt, ojciec Anieli i Jana, to rodzony brat Jakóba Pyryta, którego córką była Franciszka (małżonkowie Anieli, Jana i Franciszki byli rodzeństwem, odpowiednio Józef Wilk, Antonina Wilk, Antoni Wilk). Ojcem Franciszka i Jakóba był Kazimierz Pyryt.

Poznałem również rodziców i rodzeństwo Jadwigi Kozdęby, żony Jakóba Pyryta. Jej rodzeństwo weszło w związki małżeńskie z rodzeństwem Agnieszki Wilk, która była drugą żoną wymienionego wyżej Franciszka Pyryta.

Co najlepsze, gdzieś w Kozdębach (jeden skraj drzewa genealogicznego) chrzestnym czy świadkiem ślubnym był brat Wojciecha Roga (drugi skraj drzewa genealogicznego). Zielonego pojęcia nie mam, czy były to jakieś powiązania filiacyjno-koicyjne, czy też sąsiedztwo lub inna znajomość.

Na zakończenie

Oczywiście, przetworzenie wszystkich moich notatek (zrobiłem odpisy ok. 100 aktów), nadanie osobom unikalnych identyfikatorów i wprowadzenie wszystkiego do komputera trochę potrwa. Chciałbym to zrobić jak najszybciej, ale może się zdarzyć, że potrwa to miesiące.

Jedno jest pewne. Nie żałuję czasu spędzonego w archiwum.

Aktualizacja 27.10.2008
Zmieniłem tytuł posta
Stary: „Pierwszy raz korzystałem z archiwum państwowego”
Nowy: „Po wizycie w Archiwum Państwowym w Sandomierzu”

5 Komentarzy

  1. Wiesław

    Serdecznie pozdrawiam.przypadkowo trafiłem na tą stronę i przeglądając ją przeczytałem ten post i oniemiałem z wrażenia.Do tej pory myślałem ze brak znajomości ang to mój problem teraz dojdzie łacina.znalazłem tu dużo wskazówek dla moich poszukiwań rodowych. Za to dziękuję bardzo
    pozdrawiam Wiesław

  2. Stephanie Kuzicki

    Where is the little button that turns this all into English? :-)

  3. Maciej Róg

    There isn’t any :-) You can use Google Trans, for example :-)

  4. Anna

    Czy takie Archiwum ma dane z całej części powiatu? Jaki zasięg ma to archiwum dla obecnego woj Podkarpackiego?

  5. Maciej Róg

    Zakres kompetencji terytorialnych AP Sandomierz to dzisiejszy powiat opatowski, sandomierski, staszowski oraz tereny należące do byłego woj. tarnobrzeskiego. Generalnie archiwa nie mają wyłączności na daną miejscowość, w której wytwarzano dokumentację archiwalną. Z różnych względów, w tym także czysto historycznych, przechowują czasem dokumentację wytworzoną poza ich podstawowym obszarem zainteresowania, chociażby „normalnie” taka dokumentacja trafiała do innego archiwum. Dlatego najlepiej w pierwszej kolejności najlepiej skorzystać z archiwalnych internetowych baz danych (IZA, SEZAM, PRADZIAD).

Komentarze są zamknięte.